Polsko-węgierski spór o Morskie Oko
W wrześniu 2018 r. minie 116 lat od zakończenia sporu polsko-węgierskiego o Morskie Oko, jak dotąd najpoważniejszego sporu między Polską a Węgrami.
Polsko-węgierski spór o Morskie Oko
W wrześniu 2018 r. minie 116 lat od zakończenia sporu polsko-węgierskiego o Morskie Oko, jak dotąd najpoważniejszego sporu między Polską a Węgrami. Na przestrzeni wieków zdarzały się jedynie drobne niepokoje sąsiedzkie za czasów Zygmunta Luksemburskiego czy Macieja Korwina. Najazd na Polskę księcia Siedmiogrodu Jerzego Rakoczego w XVII w. jest traktowany jako prywatny wyskok awanturniczego władcy. Tak samo jak akcja Jerzego Töröka de Szöndrö - węgierskiego radcy dworu wiedeńskiego, który w latach 1769 – 1770 wytyczał nowe granice między Austrią a Rzeczypospolitą dokonując wielu mistyfikacji. Te epizody nie utwierdziły się wyraźnie ani w świadomości, ani w tradycji obu naszych narodów. Wręcz przeciwnie, utrwalona została pamięć o wzajemnej przyjaźni , a przynajmniej o obustronnej sympatii.
Początki sporu o Morskie Oko sięgają XVI wieku, kiedy właściciele klucza niedzickiego znajdującego się po węgierskiej stronie granicy, zaczęli rościć pretensje do terenów sąsiedniego starostwa nowotarskiego, będącego królewszczyzną polską. Po odebraniu przez starostę Komorowskiego siłą tego, co zagrabiono, nastąpiło półtora wieku spokoju. W 1637 r. król Władysław IV nadał Wojciechowi Nowobilskiemu soltysostwo białczańskie z prawem użytkowania gruntów w Tatrach nad Morskim Okiem. Po 1772 r. cały obszar Tatr jako królewszczyzna wszedł w skład austriackich dóbr kameralnych. W 1811 r. zdecydowano się sprzedać część tych dóbr w ręce prywatne. W 1824 r. nabył je Węgier Emanuel Homolacs. W 1879 r. od jego spadkobierców zakupił niewielką część ziemi książę pruski Christian Hohenlohe-Öhringen. W latach 1887 – 1888 ostatni właściciel wystawił na licytacji dalsze ziemie tzw. dóbr zakopiańskich , w skład których wchodziły tereny nad Morskim Okiem. Pojawiło się niebezpieczeństwo, że całość kupi ks.Hohenlohe, który jako zapalony myśliwy, utworzył w dolinie Jaworowej i Białej Wody olbrzymi zwierzyniec, do którego chętnie włączy część doliny Rybiego Potoku wraz z Morskim Okiem.
Najprostszym rozwiązaniem był zakup dóbr zakopiańskich przez Polaków, np. przez Towarzystwo Tatrzańskie istniejące od 1873 r. Niestety, było to nierealne, gdyż Towarzystwo nie posiadało tak znacznych funduszy. Stąd też wystąpiło z propozycja zbiórki pieniędzy od rodaków, co nie przyniosło spodziewanych rezultatów. Wobec tego Towarzystwo zajęło się wyszukaniem majętnego Polaka, któryby za własne pieniądze kupił wystawione na licytacje dobra. Takim Polakiem był hrabia Władysław Zamoyski, który 9 maja 1889 r. za cenę 460.000 złr. i 3 centów stał się właścicielem dóbr zakopiańskich. Kupując dobra zakopiańskie Zamoyski wiedział, że wschodnia cześć Morskiego Oka i Czarnego Stawu oraz teren znajdujący się między nimi a granicą Żabiego po Rysy jest terenem spornym z Węgrami. Obszar ten wynosił 900 mórg austriackich czyli ok. 517 ha, z tego do hrabiego należało 5 parcel nad Morskim Okiem, reszta czyli 1/6 pastwisk, lasów i skał wokół jeziora do Towarzystwa Tatrzańskiego i górali, głównie Nowobilskich.
Zatarg graniczny odżył. Miał on charakter sporu miedzy prywatnymi właścicielami, jak i konfliktu o granicę wewnętrzną między dwoma członami monarchii Austro-Węgier, tj. należącej do Przedlitawii – Galicji a Węgrami, wchodzącymi w skład Zalitawii. W ostatniej, najbardziej ostrej fazie sporu przeciwnikami byli: pruski książe Christian Hohenlohe-Öhringen, od 1879 r. właściciel przygranicznych terenów węgierskiej części Tatr oraz polski hrabia Władysław Zamoyski, który w 1889 r. wykupił dobra zakopiańskie wraz z przynależnymi terenami nad Morskim Okiem.
Już latem 1890 r. zaczęły się zaczepki nadgraniczne wszczęte przez administrację księcia. Zamoyski zorganizował samoobronę, do której zaangażował własną służbę leśną i górali – współwłaścicieli spornych terenów. Utarczki z ludźmi Hohenlohego przybierały różne formy, np. usuwanie węgierskich kamieni granicznych, rozbieranie szałasów, zniszczenie płotu, wyrąb lasów, organizowanie polowań na spornym terenie.
W 1890 r. hrabia wytaczał Hohenlohemu proces o naruszenie w posiadaniu dóbr w sądzie w Nowym Targu. Sąd po otrzymaniu opinii od Namiestnictwa we Lwowie, że granicy wewnętrznej jeszcze nie wytyczono, zawiesił postępowanie. Wątpliwości takich nie miał sąd w Budapeszcie, który wydał wyrok na korzyść Hohenlohego. Dopiero najwyższy sąd węgierski unieważnił ten wyrok i polecił wstrzymać postępowanie do dopóki granica nie zostanie ustanowiona. Ale i on się ugiął pod naciskiem strony rządowej i zatwierdził wyrok sądu niższej instancji. Konsekwencją tego było ponowne wprowadzenie Hohenlohego nad Morskie Oko, tym razem w majestacie prawa w asyście 10 żandarmów. Wkopano wtedy również węgierskie kamienie graniczne.
Tak więc władze węgierskie stanęły od razu po stronie Hohenlohego udzielając mu wszelkiej pomocy. Stały nas stanowisku, że sporne terytorium należy do Węgier.
Zgoła inne było stanowisko władz austriackich, nie tylko centralnych, ale i krajowych. Wobec żądań węgierskich wykazywały brak stanowczości i dziwną ustępliwość. Owszem interweniowały, ale rzadko i niejako „zza biurka”.
W drugiej połowie 1892 r. i na początku 1893 r. Towarzystwo Tatrzańskie zainicjowało zbieranie podpisów pod adresem do Koła Polskiego w parlamencie wiedeńskim. Zebrało ich 34 tysiące , pod adresem podpisywali się Polacy ze wszystkich zaborów. W dokumencie tym domagano się podjęcia energicznych kroków dla sprawiedliwego i skutecznego zakończenia sporu o Morskie Oko. Bezpośrednim następstwem petycji było dość mętne wystąpienie ministra do spraw Galicji, który obiecał zadośćuczynienie. W tym samym czasie wypowiedział się i Budapeszt. Tamtejszy minister spraw wewnętrznych w swym reskrypcie stwierdził, że teren ten należy do państwa węgierskiego.
Stanowisko węgierskie spowodowało, że Polacy 23 maja 1893 r. wysłali do cesarza deputację, której wynik można uznać za pozytywny, gdyż cesarz zdecydował, aby spór został rozstrzygnięty przez sąd rozjemczy. Miało minąć 9 lat zanim ten sąd się zebrał.
21 sierpnia 1902 r. rozpoczął się proces w Grazu. Wyrok zapadł 13 września. Arbitrem ze strony Austrii został prezes sądu apelacyjnego we Lwowie dr Aleksander Mniszek Tchórznicki, a jego przeciwnikiem prezes sądu królewskiego w Preszburgu (Bratysławy) - Koloman Lechoczky. Na superarbitra wyznaczono prezesa szwajcarskiego sądu związkowego w Lozannie dr Jana Winklera. Obrońcą interesów Galicji był prof. Oswald Balzer, interesy Węgier reprezentować miał Juliusz Botes.
1 września członkowie sądu wyjechali do Zakopanego na wizję lokalną. Rzeczoznawcą był znowu Szwajcar Fridolin Becker, profesor Politechniku Zuryskiej. 4 i 5 września członkowie bawili nad Morskim Okiem i tam od razu było wiadomo, że wizja lokalna będzie korzystna dla Galicji.
Ale wbrew oczekiwaniom Polaków zgromadzonych w Grazu, ogłoszenie wyroku przeciągało się. Obrady były tajne, żadnych przecieków nie było. Wreszcie 13 września 1902 r. ogłoszono wyrok pozytywny dla Polaków. Galicji przyznana cały sporny teren z wyjątkiem małego kawałka lasu.
Zwycięstwo odniesione w Grazu wywołała entuzjazm Polaków. Radowano się powszechnie, szczególnie w Zakopanem, gdzie dla uczczenia tego zwycięstwa odbył się uroczysty pochód i gdzie śpiewano pieśń patriotyczną na melodię Mazurka Dąbrowskiego
„Jeszcze Polska nie zginęła,
Wiwat plemię lasze
Słuszna sprawa górę wzięła
Morskie Oko nasze!”
Wygraliśmy nie tylko dlatego, że prawda była po naszej stronie, ale i dzięki obronie prof. Balzera. Balzer był wybitnym historykiem prawa i ustroju, profesorem Uniwersytetu Lwowskiego, a zarazem dyrektorem Archiwum Krajowego Aktów Grodzkich i Ziemskich we Lwowie. Przed procesem przeprowadził szeroką kwerendę źródłową, znacznie poszerzył bazę źródłowo-dowodową. Zastosował specyficzną metodę obrony – postanowił przeprowadzić głównie dowód negatywny, tzn. nastawił się na zbijanie argumentów węgierskich. Z wywodu Balzera wynikało, że Węgry nigdy nie były właścicielem tej ziemi.
W uznaniu zasług dla pomyślnego rozstrzygnięcia sporu o Morskie Oko Oswald Balzer na wniosek wydziału Towarzystwa Tatrzańskiego został wyróżniony w 1894 r. honorowym członkostwem Towarzystwa. W odrodzonej Polsce otrzymał Order Orła Białego i Złoty Krzyż Zasługi.
Pocztówki pochodzą ze zbiorów Mieczysława Orłowicza przechowywanych w PAN Archiwum
Izabela Gass